Dziś nie mogę powiedzieć, że nie lubię poniedziałków, bo zaczął się dość dobrze, jest już godz. 13 i nie zanosi się na jakieś dramaty.
Otóż: Jak przystało na posiadaczkę najbardziej zagruzowanej i zabłoconej posesji w okolicy, urzęduję po działce w kaloszach.Kupiłam je jakoś jesienią i eksploatowałam dość intensywnie. Nie tak rekreacyjnie po markecie i na spacer, ale w ogródku, latałam po górze gruzu i stałam w wodzie do pół-łydki. Dziś postanowiłam je trochę przetrzeć z błota, ale tylko dlatego , że brudzę sobie nimi auto. Ja patrzę, a w kostce oba buty sa pęknięte na przodzie. Szukam paragonu , nie ma! Mówię no ładnie 70 zł za buty , które przetrwały kilka miesięcy bo przecież zimą leżały schowane. Ale zaryzykowałam, poszłam do Deichmann'a , powiedziałam Pani co jest grane , że fajne kalosze, że bardzo je lubię a one mi tak pękły, a nie mam paragonu. Wyobraźcie sobie , że sprawa załatwiona w 5 min! Pani wymieniła mi buty na nowe od ręki, i to bez paragonu! Jestem zachwycona podejściem sklepu do klienta.
Co do domu po 18 schodach , to dziś ruszyły prace związane z przyłączeniem do kanalizacji. Wczoraj wynieśliśmy większość mebli do garażu , i lada dzień będziemy burzyć ścianę między kuchnią a pokojem :)
Pozdrawiam!
Super, aż jestem w szoku, że taka sensowna kobieta tak miło Cię potraktowała w Deichmannie. Ja niestety nie mam tak przyjemnych odczuć odnośnie tego sklepu, no ale wszystko zależy od ludzi, prawda?:)
OdpowiedzUsuń